Premier Mateusza Morawiecki na początku listopada oficjalnie potwierdził, że Polska przystępuje do projektu jądrowego w „sprawdzonej i bezpiecznej technologii Westinghouse Nuclear”. Plan rządu na budowę pierwszej elektrowni w naszym kraju rozłożony jest na dekadę. Według wstępnych ustaleń prace nad budową mogą ruszyć za cztery lata, w 2026 r. a ich koniec planowany jest na rok 2033. Łączny koszt inwestycji? 20 miliardów dolarów, czyli (przy obecnym kursie walut) ponad 90 miliardów złotych. W mediach pojawiła się informacja, że w rachunkach za prąd pojawi się dodatkowa opłata, która pomogłaby sfinansować projekt.
Dodatkowa opłata do rachunku za prąd
Informacje o dodatkowej opłacie szybko zdementowała minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.
- Nikt ze strony rządowej nie przekazał takiej informacji, że będzie jakakolwiek dodatkowa opłata za energetykę jądrową i nie planujemy żadnej dodatkowej opłaty na rachunku, żadnego przenoszenia tej inwestycji na obywateli - powiedziała Anna Moskwa.
Dodała, że inwestycja przez najbliższe lata będzie realizowana ze pieniędzy budżetowych, a największe wydatki będą dopiero w latach 2026-2029.
Ekspert: prędzej czy później i tak będzie dodatkowa opłata
Dominik Brodacki, analityk ds. Energetycznych Polityki Insight w rozmowie z „Business Insider” przekonuje, że Polacy dołożą się do budowy elektrowni jądrowej w Polsce.
- Prędzej czy później rząd będzie musiał wprowadzić dodatkową opłatę do rachunku za prąd. Nie wyobrażam sobie innego scenariusza - twierdzi ekspert.
Przykładem jest opłata kogeneracyjną czy mocową, którą obecnie uwzględnia się w rachunku za prąd. Ile dodatkowa opłata mogłaby wynosić? Według medialnych doniesień byłoby to 10 zł, co w skali roku dodałoby do budżetu ok. 2 mld zł.
Źródło: Business Insider