Od wybuchu wojny w Ukrainie minęło ponad 200 dni. 24 lutego 2022 roku Rosja najechała na niepodległe państwo i siłą zajmuje jego tereny. Wtedy też do Polski napłynęła fala uchodźców, którym w naszym kraju okazano wsparcie i pomoc. Kluczową rolę w tych dniach pełnił Przemyśl i Rzeszów. Na dworcach pełnych przestraszonych Ukraińców działali wolontariusze, którzy starali się pomóc przetrwać im te trudne chwile. Docenił do prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, przyznając tym miastom tytuły Miasta Ratownika.
W Rzeszowie język ukraiński słychać wszędzie. W sklepie, w kawiarni, na ulicach. Nie wszystkim podoba się jak polskie państwo traktuje uchodźców. W piątek o godz. 15 odbyła się any-ukraińska pikieta zorganizowana przez Konfederację. Zgromadziła ona ok. 20 osób. Były flagi polskie oraz flagi partii.
- Polski rząd faworyzuje obcokrajowców, a lekceważy polskich obywateli - stwierdził Jacek Ćwięka z rzeszowskiej Konfederacji.
Dodał, że nie ma on problemu z tym, aby nasi sąsiedzi pracowali w Polsce, ale z tym, że "mają oni większe przywileje, niż Polacy". - Mogą przez to wystąpić podziały społeczne i niebezpieczne sytuacje na tle narodowościowym - powiedział. - Chcemy im pomóc, ale nie kosztem mieszkańców Podkarpacia.
- Cieszę się, że spotykamy się na kolejnej takiej akcji - mówiła Karolina Pikuła ze Stowarzyszenia Wolne Podkarpacie. Przyszła razem z dwójką swoich dzieci.
Przechodnie różnie reagowali na zgromadzenie. Jedni brali ulotki rozdawane przez członków Konfederacji, inni kręcili z niesmakiem głowami. Jeden z mężczyzn podniósł rękę w górę i zaczął krzyczeć "Slava Ukrainni". Potem złapał się za głowę rzucił w stronę zgromadzonych stwierdzeniem "ruskie trolle". Następnie zaczął śpiewać polską wersję Hymnu Ukraińskiego. Na co pikietujący nieśmiało zaintonowali Hymn Polski. Konfederacja takie pikiety chce organizować w każdym mieście powiatowym.
Anty-ukraińska pikieta w Rzeszowie. Jak to możliwe w mieście z tytułem Miasta Ratownika?
Pikieta została zgłoszona na policję i zarejestrowana w Urzędzie Miasta Rzeszowa. Jej cel to "Wyrażenie społecznego sprzeciwu wobec dyskryminacji obywateli PL względem przesiedleńców oraz nierozsądnego rozporządzania majątkiem publicznym". Artur Gernand z Kancelarii Prezydenta Rzeszowa tłumaczy, dlaczego miasto nie może "zakazać" tego typu wydarzeń.
- To nie my dajemy zgodę - poinformował. - Tylko rejestrujemy takie zgromadzenia w przestrzeni publicznej, jeśli spełniają wszystkie wymagane prawnie zapisy np. o tym, czy miejsce zgromadzenia nie koliduje z innym wydarzeniem - powiedział.
Jednak w 2019 roku prezydent miasta zakazał wydarzenia jakim był Marsz Równości. Wtedy tłumaczył to argumentem, że istnieje możliwość zamieszek, bo pojawiło się kilkanaście kontrmanifestacji. Zgłoszona przez Konfederację pikieta nie ma takich przesłanek.
- Z nazwy tego wydarzenia nie wynika, że dojdzie do konfrontacji z innymi grupami - dodał Artur Gernand.
Próby koncertu zagłuszyły pikietę
Przed rozpoczęciem pikiety, której start przewidziano na godz. 15, z głośnika na kółkach puszczane zostały anty-ukraińskie wypowiedzi Grzegorza Brauna, posła Konfederacji. Jednak kiedy pikieta się rozpoczęła, to przemawiający zostali zagłuszeni przez próby do wieczornych koncertów festiwalu Breakout Days. - Będziemy przemawiać w przerwach prób, aby wzajemnie się nie zagłuszać - zadecydował Jacek Ćwięka. Takich momentów było jednak niewiele.
Tego dnia pikietującym nie sprzyjała także pogoda. Po godzinie spadł na nich deszcz.