Andrzej Zasadni: Zacznijmy z grubej rury – gdzie powstanie ten Central Park, o którym Pan mówi od dawna?
Konrad Fijołek: Central Park musi powstać wzdłuż naszego Wisłoka. Jest tylko jedna różnica, dobrze by było, żeby nie był tak jak w Nowym Jorku otoczony bardzo wysokimi wieżowcami, ale żeby ta zabudowa była, bardziej zrównoważona. Zatem wzdłuż Wisłoka i to od północnych granic Rzeszowa, przy Trzebownisku, aż po południowe niemalże do mostku, który łączy Budziwój z Boguchwałą. Chcielibyśmy pociągnąć troszkę dłużej ścieżki rowerowe, abyśmy mieli 20 kilometrową pętle z obu stron. Do tego od czasu do czasu ścieżka biegowa, cała infrastruktura służąca wypoczynkowi, ale też pozostawić trochę miejsc dzikich, z dziką przyrodą, wyższą zielenią, łąkami kwiatowymi, aby każdy miłośnik różnego rodzaju wypoczynku miał coś dla siebie. Uzupełnić to infrastrukturą gastronomiczną wkomponowaną w architekturę. Tak to widzę.
A.Z: A co z budownictwem mieszkaniowym? To jest temat numer jeden obecnej kampanii wyborczej. Gdzie mieszkańcy Rzeszowa mają mieszkać, jeżeli nie nad Wisłokiem w centrum miasta?
K.F.: Wracam ze spotkania z rzeszowskimi architektkami, gdzie dużo dyskutowaliśmy o tym, jak budować strategię planowania przestrzennego na najbliższe lata, w tej nowej epoce. Jedno wiemy na pewno – musimy uchwalić studium, które określi te miejsca, gdzie ma być budowane wysoko, a gdzie ma być budowane nisko. Jest z tego jeden prosty wniosek: wysokie budownictwo na obrzeżach to nie jest dobry pomysł, ale w centrum też powinno być zrównoważone.
Zrównoważenie polega na tym, że oprócz mieszkania, które jest bardzo ważne musi być zwrócona uwaga na otoczenie, żeby nie tylko było, gdzie mieszkać, ale i wyjść odpocząć. Dlatego musimy ustalić w mieście place zieleni, parki kieszonkowe, skwery, na tyle gęsto i równomiernie rozłożone, żeby każdy z mieszkańców bloków, domów miał 10 minut spacerem, do takiego miejsca, gdzie można odpocząć, spotkać się z kimś, na ławce posiedzieć, albo poczytać książkę wśród zieleni. To jest bardzo ważne dla każdego miasta.
Mamy to szczęście, że nie musimy wyburzać pewnych kwartałów, jak inne miasta, żeby taki kawałek zieleni sobie stworzyć. O to zrównoważenie tak naprawdę chodzi. Nie chodzi o to, żeby zatrzymać budownictwo i mówić, że wszyscy deweloperzy to źle. Tylko o to, żeby deweloperom pewne zasady ustalić, żeby oni wiedzieli, co i gdzie można postawić, żeby nie było próby naciągań, wymuszania, maksymalizowania zysku. Z drugiej strony uczynić na tyle atrakcyjne otoczenie, żeby nawet deweloperowi było łatwiej sprzedać budynek, no a klient – najważniejszy na końcu, czyli ta osoba, która do Rzeszowa się sprowadza, chce zostać po studiach – żeby miała ładne nowe budownictwo, a także żeby był dostęp do rekreacji, kultury, zieleni, do usług publicznych, żeby był żłobek i przedszkole gdzieś w pobliżu, żeby nie trzeba było „targać” dziecka przez całe miasto i tracić czas, ale i zwiększać korki.
A.Z: A z tymi korkami – jakby Pan ten problem rozwiązał w Rzeszowie?
K.F.: Musimy rozładowywać szczytowe godziny, to jest kluczowa sprawa. W tym kontekście warto zachęcać tych, którzy do Rzeszowa przyjeżdżają z zewnątrz, do korzystania z innych form transportu, chociażby żeby zostawiali auta u siebie na dworcach i dojeżdżali często jeżdżącym pociągiem do Rzeszowa, albo przesiadali się w centrach przesiadkowych, parkingach Park&Ride na obrzeżach miasta, do sprawnie funkcjonujących autobusów jeżdżących do centrum szybciej niż samochód.
Żeby mieli do tego preferencje. Na zasadzie: kto korzysta z transportu publicznego, albo z innej formy transportu ma punkty lojalnościowe za to i tańszy bilet, albo darmowy parking na Park&Ride, żeby był motyw zachęcający, a nie zniechęcający. Budować ścieżki rowerowe, które są odseparowane od ruchu drogowego. [...]
A.Z: Pan się nie boi tych programów lojalnościowych? Bo ja jak myślę to mi się uruchamiają w głowie Chiny. Jeżeli ktoś chce wziąć kredyt to jest rozpoznawany pod każdym kątem. Czy nie przeszedł np. przez czerwone światło, a jeżeli tak, to jego zdolność kredytowa się zmniejsza.
K.F.: To prawda. Raczej chodzi o to żeby nie zniechęcać, nie straszyć, ale motywować, czyli nie zmuszamy do jazdy rowerem tych, którzy nienawidzą rowerów, tylko dajemy zachętę tym, którzy się jeszcze wahają np., że dobrze skoczyć czasem na rower, bo dzięki temu będą mieć bilet na basen o połowę taniej. To już jest zupełnie inna historia.
Nie będziemy ich rozpoznawać po twarzach, peselach, czy wczepiać czipów żeby nam na tych czujnikach wyszli, ale to się da zrobić inaczej chociażby mając dzisiaj rzeszowską aplikację.[...] Nie chodzi żebyśmy się śledzili tylko żebyśmy się zachęcali. Zanim technologia to przede wszystkim to co jest ważne, czyli fizyczne bezpieczeństwo. To, że w autobusie jest fajnie, ciepło albo chłodno w lecie, to że jeździ często, co 10 minut, a nie co godzinę, że ten rower jest bezpieczny, że tą hulajnogą można przejechać przez centrum szybciej niż na przykład tarabanić się autem, że autem w centrum będzie trudniej i drożej zaparkować, ale za to będzie więcej deptaków z wysoką zielenią - to jest dzisiaj wizja nowoczesnego miasta.
A.Z: O to też chciałem zapytać. Często się mówi o Rzeszowie: Rzeszów stolica innowacji, a to na razie nad wyraz. Pan jest w stanie obiecać, że ten Rzeszów faktycznie się stanie taką “stolicą innowacji” nie tylko z nazwy?
K.F.: Jako osoba, która zatwierdzała to hasło uważam, że w dużej mierze Rzeszów na to miano zasługuje. W niektórych obszarach mamy sukcesy, jesteśmy stolicą doliny lotniczej, a więc przemysłu wysoko technologicznego i innowacyjnego. Mamy Asseco największą spółkę informatyczną, w ogóle klaster informatyczny. Wiele fajnych rzeczy w Rzeszowie się dzieje, nie zawsze o tym dobrze słyszymy. Ta codzienność to jest właśnie ten element, który musi nadążyć za markami wiodącymi.
Nad tym musimy się właśnie skoncentrować. Ja o tym mówię często, zresztą od wielu lat lansuje teorię Smart City w Rzeszowie, takiego nowocześnie rozumianego Smart City, nie tylko technologiczne. Właśnie ta innowacja w tych obszarach musi się dziać. [...]
Dalsza część rozmowy, m.in.: czy Rzeszów stać na turystykę? Co z problemem smogu? Co z kominkami w domu? Dlaczego Konrad Fijołek podkreśla, że jest z Rzeszowa? To wszystko znajdziecie w podcaście poniżej: