Poluźnienie obostrzeń sprawiło, że wielu „rzuciło wszystko i wyjechało w Bieszczady”. Oczywiście nie na stałe, ale by zażyć świeżego górskiego powietrza i odrobiny sportu na bieszczadzkich szlakach. Te przecież jeszcze do niedawna były zamknięte i próżno było szukać na połoninach turystów. Hulał na nich jedynie wiatr.
To zmieniło się od poniedziałku, co zaobserwowali pracownicy Bieszczadzkiego Parku Narodowego- Obserwujemy, że pewna liczba osób stęskniona za bieszczadzkimi widokami ruszyła w góry. Dziękujemy za przestrzeganie zasad bezpieczeństwa, utrzymywanie dystansu, zasłaniane twarzy na parkingach i punktach widokowych.
Bieszczadzki Park Narodowy jednak apeluje do odwiedzających, by pamiętać o zagrożeniu pożarowym- Niestety naszym wędrówkom po połoninach towarzyszy obecnie jeszcze jedno poważne zagrożenie - pożar. Połoniny wczesną wiosną są zawsze podatne na ogień, wciągu ostatnich 20 lat paliły się kilka razy. Obecny rok jest szczególnie suchy - pamiętajmy o bezwzględnym zakazie używania ognia i zakazie palenia tytoniu w lasach,na terenach śródleśnych, na obszarze łąk i połonin.