Jezioro Solińskie nazywane jest „bieszczadzkim morzem”, jednak coraz mniej przypomina ono największy, sztucznie utworzony zbiornik wodny w Polsce. Stan jezioro jest coraz gorszy. Początkiem września media obiegły zdjęcia ukazujące skutki suszy, która dotknęła nie tylko południowo-wschodnią część Polski, a cały kraj. Wiele miejsc, które niegdyś znajdowały się pod wodą, można było przejść suchą stopą. Co więcej, mieszkańcy odkrywali nawet kości, które przez kilkadziesiąt lat zalane były przez wodę. Wójt gminy Solina Adam Piątkowski widzi ten problem i również przyznaje, że Jezioro Solińskie kurczy się i degraduje.
Jezioro Solińskie kurczy się
Wójt w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" wyjaśnia, że za zły stan Jeziora Solińskiego odpowiadają główne dwa czynniki. Pierwszym z nich jest zamulone dno, a drugim - dorzecza są zbytnio zakrzaczone. Dlatego Adam Piątkowski uważa, że zalew należy jak najszybciej odmulić, a jego dopływy odkrzaczyć.
Niestety dno Jeziora Solińskiego jest coraz bardziej zamulone. Moi koledzy strażacy, którzy nurkują, mówią, że z roku na rok sytuacja jest coraz gorsza. Do tego dochodzi coraz większe zakrzaczenie dopływów – mówił Piątkowski.
Dodał, że „na naszych oczach zalew się degraduje” - Także przez to, że kurczą się zatoki takie jak w Wołkowyi, Bukowcu, Rajskim. Przed laty można było popłynąć do Wołkowyi do baru Kuźnia i z łódki napić się piwa. Dziś jezioro jest kilometr dalej. To nie tylko kwestia tegorocznej suszy, ale także naniesienia rumowiska, zamulenia. Jezioro się kurczy – mówił wójt.
Piątkowski przyznał, że od pięciu lat o problemie informuje instytucje typu Wody Polskie, czy władze państwowe, jednak bezskutecznie.
Polecany artykuł: