Najbardziej tajemniczą tradycją była ta związana z bliskimi zmarłymi. Uważano, że przy wigilijnym stole siedzą nie tylko żywi, ale też nieżyjący członkowie rodziny. Z tego powodu na polach rozpalano ogień, aby zmarli mogli ogrzać się, w izbach robiono im specjalne miejsce, aby mieli gdzie usiąść i odpocząć, a na stole przygotowane było dla nich jedzenie. Co więcej, niegdyś praktykowało się „kolędę dla wilka”. Była to przeważnie miska grochu, którą miał zadowolić przybysz ze świata zmarłych.