- Na Połoninie Wetlińskiej pojawiły się ciągniki z kosiarkami, co jest częścią eksperymentu Bieszczadzkiego Parku Narodowego.
- Działania mają na celu ochronę rzadkich gatunków roślin i zahamowanie zarastania cennych terenów.
- Sprawdź, dlaczego Bieszczadzki Park Narodowy nie wraca do dawnych działań, a ten eksperyment może zadecydować o przyszłości Bieszczad.
Eksperyment Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Turyści zaskoczeni widokiem ciągników na Połoninie Wetlińskiej
Widok ciągników koszących trawy na Połoninie Wetlińskiej może wprawić w zdziwienie wielu turystów. Miejsce to kojarzy się bowiem raczej z dziką przyrodą i rozległymi panoramami niż z dźwiękiem maszyn. W ostatnim czasie, zamiast dzikich łąk, w najwyższych partiach gór pojawiły się… ciągniki z kosiarkami. Jak wyjaśnia Bieszczadzki Park Narodowy, nie chodzi jednak o powrót do dawnych form gospodarki, lecz o eksperyment mający chronić unikalne ekosystemy.
Obecne koszenie obejmuje 8 ha w sąsiedztwie bacówki, co jest przygotowaniem do przyszłorocznego wypasu. Późne, wrześniowe mechaniczne koszenie pozwala usnąć nagromadzony wojłok materii organicznej i ułatwi odrost traw i ziół przyszłą wiosną. Dodatkowo koszone trzy hektary objęte będą pasowymi koszeniami podobnie jak we wcześniejszych latach. Skoszona biomasa będzie częściowo zgrabiona i poskładana w kopice - przekazuje Bieszczadzki Park Narodowy.
Połoniny to tereny leżące ponad granicą lasu. Ich naturalny wygląd częściowo zawdzięczamy przyrodzie, ale w dużej mierze także ludziom, którzy przez wieki wypasali tu zwierzęta i kosili trawy. Dzięki temu górna granica lasu obniżyła się, a na stokach rozciągały się rozległe pastwiska. Jak podkreślają władze Bieszczadzkiego Parku Narodowego, po II wojnie światowej, gdy Bieszczady wyludniły się, te tereny zaczęły stopniowo zarastać. Z czasem zniknęły niskie murawy, a coraz więcej miejsca zajęły gęste trawy, krzewy i drzewa, m.in. jarzębina czy jawor. W rezultacie część cennych roślin, takich jak pełnik alpejski, zaczęła ustępować.
W latach 90. Park przyjął zasadę, że pozwoli przyrodzie rozwijać się naturalnie, ale jednocześnie na Połoninie Wetlińskiej zdecydowano się na niewielki eksperyment z koszeniem i wypasem. Najpierw obejmował on kilka hektarów, a obecnie, w ramach projektu finansowanego z Funduszy Europejskich, prowadzony jest na większej powierzchni – łącznie 11 ha. Jesienne koszenie pozwala usunąć nagromadzoną warstwę obumarłych roślin i ułatwia odrost traw i ziół na wiosnę. To także przygotowanie do planowanego w przyszłym roku wypasu.
Bieszczadzki Park Narodowy zapewnia - to nie powrót do dawnych działań
Choć widok ciągników na połoninie może budzić mieszane uczucia, nie oznacza powrotu do dawnych, szeroko zakrojonych działań pasterskich, które obejmowały blisko 2000 ha. To raczej ostrożny eksperyment – sprawdzanie, czy przywrócenie użytkowania koszonego i pastwiskowego pomoże ograniczyć ekspansję drzew i wzmocnić populacje rzadkich roślin.
Bieszczadzki Park Narodowy podkreśla, że wszystkie działania są zgodne z planem ochrony przyjętym przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Od ich efektów zależeć będzie przyszłość połonin. Ich charakter, różnorodność roślin i to, jak będą wyglądały w kolejnych dziesięcioleciach.
