Podejście numer dwa nieudane
Nowe przepisy zaostrzające kontrolę techniczną pojazdów, które obowiązywać miały od 9 stycznia nie wejdą w życie. To już kolejna próba nowelizacji zasad sprawdzania sprawności technicznej samochodów jeżdżących po polskich drogach. Durga nieudana. Pierwsze podejście miało miejsce w 2018 roku, ale wówczas projekt został odrzucony w całości w trzecim czytaniu. Jakie są obecne powody rezygnacji z nowelizacji?
W październiku ubiegłego roku przygotowany przez specjalną podkomisję sejmową projekt nie uzyskał aprobaty Komisji Infrastruktury, co było konieczne aby przedostał się on do sejmu. Głosy decydentów rozłożyły się pół na pół, a w związku z tym projekt miał być rozpatrywany ponownie. Do tego jednak nie dojdzie. W porządku obrad Sejmu, które odbędą się w dniach 11-13 stycznia nie ma żadnej wzmianki o powrocie do dyskusji na temat nowelizacji prawa o ruchu drogowym.
Kierowcy nie zapłacą więcej
W Polsce corocznego przeglądu technicznego nie przechodzi 2 procent pojazdów. To zdecydowanie mniej niż chociażby w Niemczech, gdzie wartości te sięgają nawet 20 procent. Czy to oznacza, że jeżdżące po Polsce auta są w o wiele lepszym stanie niż te za zachodnią granicą? Odpowiedzią jest raczej bardziej szczegółowa kontroli, która w Niemczech obowiązuje już od dłuższego czasu.
Nowe przepisy wiązałyby się także z nowymi cenami. Obecnie każdy kierowca, który uda się do stacji kontroli pojazdów aby przeprowadzić przegląd techniczny swojego auta, musi zapłacić 99 zł. Opłata za kontrolę to 98 zł, a 1 zł płacimy za wprowadzenie wpisu do Centralnej Ewidencji Pojazdów. Według nowych zasad, cena wzrosłaby do 184 zł, co jest znaczącą różnicą. Opłata za badanie techniczne nie zmieniła się od 19 lat, na co uwagę zwracają stacje kontroli. Właściciele alarmują, że jeśli w kwestii cen nic się nie zmieni, stacji zacznie ubywać. I tu powstaje różnica zdań pomiędzy kierowcami, którzy chcieliby płacić jak najmniej, a stacjami kontroli, które nie chcą dopłacać do swojej działalności.
Polecany artykuł: