Koronawirus w mrożonkach
Serwis Rzeczpospolita informuje, że władze chińskiej stolicy zaapelowały do importerów żywności, by ci unikali sprowadzania jedzenia z krajów, w których jest duża liczba zachorowań na COVID-19. To efekt wykrycia koronawirusa w mrożonych owocach morza:
"Służby celne i lokalne władze kilkukrotnie wykryły koronawirusa na importowanej, mrożonej żywności, co dowodzi ryzyka skażenia (jej koronawirusem SARS-CoV_2)" - komunikat takiej treści wydało Miejskie Biuro ds. Handlu w Pekinie.
Koronawirus na mrożonkach: Nie tylko Chiny
Dochodzenie w sprawie koronawirusa na mrożonkach prowadziły też władze Nowej Zelandii w połowie sierpnia. Po dłuższej przerwie doszło tam do zakażenia, choć żaden z zakażonych nie wyjeżdżał z kraju, a Nowa Zelandia miała zamknięte granice dla obcokrajowców. Wówczas okazało się, że jeden z chorych pracuje w chłodni, a jako źródło zakażenia wytypowano towar, z którym miał styczność.
Koronawirus mrożonki: Opinia specjalistów
Zdaniem naukowców, zakażenie koronawirusem przez opakowanie mrożonki nie jest wykluczone, ale trudne:
- Jest to możliwe, ale wirus nie jest zbyt stabilny poza organizmem ludzkim. Zamrożenie lub schłodzenie wirusa może pomóc wydłużyć czas, w którym pozostaje on zaraźliwy, dlatego uważamy, że ogniska w zakładach mięsnych zdarzały się często, ale przenoszenie przez powierzchnie nadal wydaje się rzadkie – nawet jeśli powierzchnie są zamarznięte lub schłodzone - powiedziała Business Insider Caitlin Howell, inżynier chemii i biomedycy z University of Maine po wykryciu śladów koronawirusa na opakowaniach mrożonych skrzydełek z kurczaka importowanych z Ekwadoru i Brazyli.